czwartek, 27 marca 2014

Dom Kombatanta, Miechów, styczeń 2014 - w ramach projektu "Coś, co zostanie"


Przemierzając korytarze 2-piętrowego DK, czułam się trochę jak ksiądz po kolędzie - przed drzwiami pokoi witali mnie Pensjonariusze, którzy wyrazili zgodę na zdjęcie. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak ogromną chęcią zapamiętania. Bohaterzy zdjęć dowiedzieli się o mojej propozycji na chwilę przed sportretowaniem.


Przyjeżdżam na umówione spotkanie z Panią Kierownik Domu Kombatanta w Miechowie, czekam w holu, obserwuję pensjonariuszy, grupka starszych mężczyzn siedzi i właściwie nic nie mówi, czuję jakby się czas zatrzymał, niekiedy dochodzi głośne mówienie opiekunów, ktoś przechodzi, zjeżdża windą, przejeżdża wózkiem, jedna pensjonariuszka pyta się siedzących czy znowu dziś będą narzekać czy zapalą z nią papierosa. Przez sekundę pomyślałam, co ja tutaj robię? Ale jednocześnie wiedziałam, że nie jestem tu przypadkiem.

Dom Kombatanta poznałam z opowieści i zdjęć Uczestniczek moich warsztatów fotograficznych, które prowadziłam w Miechowie. Odniosłam wrażenie, że jest to miejsce otwarte na różne inicjatywy i pomysły z zewnątrz.

Najpierw zaufała mi Kierownik Domu Kombatanta, potem terapeutka – Małgorzata, która związana jest z DK już 10 lat. Małgorzata od razu odczytała moje intencje. Małgorzacie zaufali podopieczni. Dzięki Małgorzacie i Paulinie to wszystko doszło do skutku. To są takie Anioły tylko, że bez skrzydeł ale w białych kitlach. W ciągu 15 minut znaleźliśmy się z dużą częścią mieszkańców we wspólnej sali, najpierw Małgorzata zrobiła wprowadzenie, potem ja opowiedziałam o tym, co chcę zrobić i dlaczego.

Przemierzając z Pauliną korytarze 2-piętrowego DK, czułam się trochę jak ksiądz po kolędzie - przed drzwiami pokoi witali mnie pensjonariusze,którzy wyrazili zgodę na zdjęcie. Paulina zresztą wszystko koordynowała: ja zapominałam o obiektywach, kurtkach, plecaku, statywie. I dziwiłam się, że to wszystko jest ze mną w kolejnych pokojach. Małgorzata pytała o zgodę i zatroszczyła się o oświadczenia. Część logistyczna poszła tak sprawnie, że o nic nie musiałam się martwić. Dzięki temu mogłam skupić się na tym krótkim momencie spotkania.

Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak OGROMNĄ chęcią zapamiętania. Mieszkańcy często pytali ile mają zapłacić, jak się dowiadywali, że za uśmiech, to wręczali mi słodycze, dostałam też własnoręcznie zrobiony różaniec.

Na zdjęcia zgodziło się 23 Pensjonariuszy. Z jednej strony szkoda, że tak dużo spotkań w tak krótkim czasie (mój pobyt w DK trwał 4 godziny), ale z drugiej strony fotografie powstały bez żadnej aranżacji pomieszczeń, przygotowań, można powiedzieć, że weszłam z ulicy.

Chciałam podziękować też i w tym miejscu Małgorzacie i Paulinie za niesamowitą pomoc, ale też za ciężką pracę każdego dnia, za niesamowite podejście, z jakim podchodzą do każdego, za to, że żaden z mieszkańców nie jest dla nich osobą anonimową. Za to, że ich praca jest ważna a niewidzialna dla ogółu społeczeństwa. Że kochają swoją pracę. Że ten Dom jest „kolorowy”. To one są też bohaterkami tego cyklu.

 

Fotografie powstały w ramach projektu "Coś, co zostanie". To efekt wypracowany przez grupę fajnych ludzi, fotografów i fotografek z całej Polski, którego jestem współautorką, przy merytorycznym wsparciu Agnieszki Pajączkowskiej z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "ę", we współpracy z Fundacją Zofii Rydet i Fundacją Sztuk Wizualnych. 

Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Państwa do oglądania, „czytania” fotografii nawiązujących do Zapisu Socjologicznego Zofii Rydet a także zachęcić do dołączania swoich zdjęć: http://fundacjarydet.pl/cos-co-zostanie/

Więcej zdjęć w galerii mojego autorstwa: http://fundacjarydet.pl/gallery_author/kamila-buturla




Agnieszka


Marianna


Marian


Kazimiera


Wanda

Edmund

Natalia

Danuta


Stanisław

Zdzisław

Józef

Maria

Kazimiera


Marianna


Stanisława



Helena

Wanda


Jan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>